Nie wybrał cię…
Oferowałaś mu to, co miałaś najcenniejszego - bezwarunkową miłość…
Jednak odrzucił twoją ofertę…
Stwierdził, że to nie dla niego, że jego szczęście znajduje się gdzieś indziej…
Gdzie?
Jeszcze nie wiedział, ale na pewno nie przy tobie…
Tego był wtedy pewien.
Odwrócił się na pięcie i odszedł…
Stoisz zapatrzona w jego oddalającą się sylwetkę i masz ochotę krzyknąć:
"Nie trać czasu! Też próbowałam… Ale to nie działa! Nie da się zapomnieć! Wszystko tam na zewnątrz to tylko złudzenie!”
Wiesz, że cała ta scena nie ma sensu, ale nic nie możesz zrobić.
Tak postanowił i nie pozostaje ci nic innego, jak tylko uszanować jego decyzję.
Jednak to boli…
Serce wyrywa się z piersi, łzy ciekną po policzkach.
Wmawiasz sobie, że zapewne tak miało być…
…Że nawet tak negatywne wydarzenie jest częścią większego planu…
...Że to tylko jakiś etap procesu i dzięki temu tak naprawdę uleczasz siebie.
Wszystko to w rzeczywistości brzmi jak jedno wielkie kłamstwo…
Już zdążyłaś się nauczyć jak odnajdywać siebie, gdy dusza płacze…
Ale tym razem zastanawiasz się czy oby na pewno starczy ci sił…
Nie masz najmniejszej ochoty, aby zmierzyć się z tym po raz kolejny.
Masz już serdecznie tego dosyć…
Proces, który rozgrzebał wszystkie możliwe rany wydaje się nie mieć końca…
Zastanawiasz się ile osób jeszcze będzie musiało cię zranić, abyś w końcu mogła znaleźć swoje szczęście…
Ale po raz kolejny zdajesz sobie sprawę, że inni już cię nie obchodzą.
Liczy się tylko on…
I nie spodziewałaś się, że on również potraktuje cię w ten sam sposób.
Przecież on miał być inny…
Wyjątkowy…
Przecież to twoja dusza…
Jak może cię tak okrutnie ranić?
Chcesz przestać myśleć.
Wracasz do swoich codziennych obowiązków.
Próbujesz zapełnić swój dzień wszystkim tym, co kiedyś sprawiało ci radość.
Teraz jednak otaczająca cię rzeczywistość jest szara i bez smaku…
Jakby cały świat nagle stracił barwy…
Nie ma go…
A bez niego nie ma nic…
Nawet po części mu zazdrościsz tego poczucia wolności i prawa wyboru…
Wyboru pomiędzy tobą, a milionem innych kobiet… Setką innych dróg…
Też chciałabyś mieć wybór…
Jednak twoje serce kocha tylko jego…
O nim przypomina ci ciągle twoja dusza…
Tylko jego pragnie twoje ciało…
A jego już nie ma…
Nie zapominasz o nim nigdy...
Trzymasz go nadal w swoim sercu…
Jednak już się nie skupiasz na tym czy i kiedy wróci.
Wolisz nie wiedzieć dokąd tym razem zaprowadzi go jego droga.
Być może niedługo będzie zasypiał w ramionach innej kobiety…
Na samą myśl o tym zwijasz się z bólu…
Wolisz już nie wiedzieć o nim nic, niż przeżyć coś takiego…
Nie oceniasz go jednak.
Tłumaczysz jego działanie tym, że pewnie oboje potrzebujecie więcej czasu, że jeszcze nie udało mu się połączyć ze swoim sercem i nie poznał całej prawdy…
Bo gdyby ją znał, to przecież za żadne skarby by od ciebie nie odszedł.
Byłby tutaj, obok ciebie i walczyłby o twoją obecność za wszelką cenę.
Wiedziałby, że jesteś darem, nie utrapieniem.
A zamiast tego, on cię zwyczajnie odrzucił…
Czasami czujesz się jak śmieć…
Jak najmniej ważna osoba na całym wszechświecie.
Zastanawiasz się co jest z tobą nie tak, co zrobiłaś źle, że przestraszyłaś go i uciekł.
Przecież musiało się wydarzyć coś negatywnego, skoro tak skończyła się wasza historia.
Jednak nic nie przychodzi ci na myśl.
Wszystko co zrobiłaś było kierowane miłością do niego…
Myślałaś, że to dobre dla was obojga.
Inaczej byś tego nie zrobiła.
A jednak zamiast budzić się widząc jego uśmiechniętą twarz, zaistniała pustka.
Wasze drogi się rozeszły…
Pomimo bólu i poczucia straty, życzysz mu jak najlepiej.
Nadal pragniesz jego szczęścia - bez względu na to, czy jest obecny w twoim życiu, czy nie.
Domyślasz się, że to kolejna lekcja bezwarunkowej miłości...
Taki brutalny teścik od wszechświata…
Nie jest łatwo, ale skupiasz się na tu i teraz.
Dajesz sobie czas…
A z czasem odnajdujesz swoje centrum i jakby zaczynasz ponownie zauważać kolory wokół siebie.
Jednak nie szukasz już kogoś, kto zajmie jego miejsce.
Przestałaś oszukiwać samą siebie, że ktokolwiek może się z nim równać.
Próbowałaś…
Ale każda inna relacja, to jak deser bez smaku…
Jak dwudniowa kanapka…
Chwilowo zapełni żołądek i nie umrzesz z głodu, ale nie masz ochoty spróbować ponownie…
Tam może być zrozumienie, przyjaźń, cielesność, ale wszystko to razem wzięte nigdy nie dotknie twojej duszy w ten sam sposób, co on…
Tam nie ma głębi…
Tam nie ma nic…
Ciepły uścisk może chwilowo dać ci poczucie ulgi i bezpieczeństwa, jednak fizyczne zbliżenie już nie jest tym co kiedyś…
Czujesz, że ciężko jest ci przekroczyć tę linię skoro twoje serce nadal należy do niego.
Doskonale pamiętasz to uczucie, kiedy łączyły się wasze dusze…
Żadne ziemskie uniesienie nie jest w stanie temu dorównać nawet w połowie…
Poza tym wiesz, że dusze zawsze będą się nawzajem szukać…
Nawet fizyczne ciało reaguje…
Odrzuca cudzy dotyk...
Podświadomie wie, że należy do kogoś innego…
Nie chcesz wchodzić w płytkie, nic nie znaczące relacje.
Ty już znasz swoją prawdę.
Wolisz zostać sama, niż zaangażować się w jakikolwiek inny związek i udawać uczucia, których zwyczajnie nie ma i nigdy nie będzie...
Nie wiesz czy wróci…
Ale przynajmniej postanawiasz być wierna sobie i swoim uczuciom.
Swojej wewnętrznej prawdzie…
Swojej duszy, która doskonale wie, czego pragnie…
Jednak nadchodzi dzień, kiedy kolejny zły sen staje się rzeczywistością…
On poznaje kogoś…
Wchodzi w nową relację…
Wydaje się być szczęśliwy…
Może nawet zakochany?
Jednak nie w tobie…
W jakiejś innej, przypadkowej osobie…
Przypominasz sobie, że w końcu pragnęłaś jego szczęścia, bez względu na to, jaką drogę obierze.
Niezależnie od jego decyzji…
I tak jest…
Ale co z tobą?
Przecież w głębi duszy ty również pragniesz spełnienia w miłości i partnerskiej relacji.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że mimo wszystko, przez cały ten czas nadal na niego czekałaś...
To jego wybrała twoja dusza…
To do niego ciągnie cię twoje serce..
Jednak w zaistniałej sytuacji jakakolwiek nadzieja na wasze połączenie wygasła na zawsze.
Próbujesz go za to znienawidzić, ale nie udaje ci się to.
Miłość nadal tam jest…
Aczkolwiek nie możesz oszukiwać siebie i wmawiać sobie, że nic się nie stało.
Ból rozrywa ci serce…
Dusza płacze fizycznymi łzami lejącymi się potokiem po twojej twarzy.
Czarna noc duszy jest wręcz nieunikniona…
Siedzisz skulona próbując ogarnąć to, co właśnie się wydarzyło i po raz kolejny zburzyło totalnie twój wewnętrzny spokój.
Jesteś w szoku, że dotknęło cię to aż tak bardzo.
Zarzucasz sobie, że nie cieszysz się jego szczęściem.
Zastanawiasz się co poszło nie tak, czemu wybrał ją a nie ciebie. Co ona ma mu do zaoferowania, czego ty nie masz?
Ale co z bezwarunkową miłością, która na zawsze połączyła wasze dusze?
Pytasz go w myślach, jak może zasypiać obok kogoś, kogo nie kocha.
A może on ją jednak kocha?
Czujesz, jak wraz z tą świadomością ból przeszywa cię na wskroś…
Dotyka centrum twojej duszy.
Świat się totalnie zaciemnia…
Wszystko wiruje…
I wtedy dociera do ciebie prawda widziana z zupełnie innej perspektywy…
Spada na ciebie jak grom z jasnego nieba…
Jeśli pokochał inną osobę, to nic tu po tobie…
Odchodzisz na bok…
Już teraz…
Na zawsze…
Kochasz go nadal, ale na poziomie duszy.
Gdy myślisz o jego fizycznej formie, to wręcz się wzdrygasz.
Jeżeli udało mu się pokochać kogoś innego, w ziemskiej rzeczywistości, to znaczy że nigdy nie poczuł tego, co czujesz ty…
Prawdziwa miłość jest mu totalnie obca…
Jeżeli tak łatwo odrzucił wasze połączenie, otwierając się na zwykły, karmiczny związek, to nie uda wam się spotkać na ziemskiej płaszczyźnie…
Zdajesz sobie sprawę, że nie warto już czekać...
Skoro wystarcza mu fizyczna bliskość, bez głębi jaką daje połączenie duchowe, to na pewno nie jest on osobą, na którą czekałaś przez całe swoje życie.
To nie może być on…
Czujesz to całą sobą…
Doskonale wiesz, że gdyby poczuł tę bezwarunkową miłość, która łączy wasze dusze, to nawet by nie spojrzał na kogoś innego…
Wszystko inne byłoby bezbarwne…
Bez smaku…
Zwyczajnie sztuczne…
Prawda leży poza trójwymiarowym złudzeniem.
Wiesz, że skoro nie udało mu się do niej dotrzeć, to nie ma dla was żadnych szans…
Możesz sobie czekać w nieskończoność, ale nie masz gwarancji, że kiedykolwiek sytuacja się zmieni.
Nie odpowiadasz za jego decyzje, nie możesz wpływać na jego wybory.
Jednak bierne czekanie, to na pewno nie jest kierunek, który wskazuje ci twoja dusza…
Oddalasz się zawiedziona i zdezorientowana, aczkolwiek pewna, że właśnie tak powinnaś postąpić.
Pozwalasz odejść jego fizycznej postaci.
Ze zdziwieniem zauważasz, że czujesz nieuzasadnioną ulgę.
Zdajesz sobie sprawę, że jego ziemska postać jest również tylko złudzeniem.
To tylko projekcja, która w trójwymiarowej rzeczywistości daleko odbiega od ideału.
Nie ma absolutnie nic wspólnego z tą istotą, którą poznałaś i z którą obcowałaś na płaszczyźnie duchowej.
Patrzysz wstecz i zdajesz sobie sprawę, że dobre wspomnienia z jego udziałem są tak nikłe i przeplatają się z tak wieloma upadkami, że trudno jest ci wskrzesić jakieś pozytywne emocje w pamięci.
Jego fizyczna forma staje ci się zupełnie obca.
Odrzucasz wszelkie plany o wspólnej przyszłości.
Teorie o ziemskiej misji i uleczaniu planety schodzą na dalszy plan.
Liczysz się tylko ty, twoje decyzje, twoje cele, twój wewnętrzny spokój.
I o dziwo zauważasz, że to wcale nie ego, ale właśnie dusza o to prosi.
Dusza, którą spychałaś na bok skupiając się na stworzeniu romantycznej relacji za wszelką cenę… Na waszych planach, na waszej przyszłości, na waszym spełnieniu - nie na TWOIM…
Wszystkie twoje decyzje, mniej lub bardziej świadomie, były podejmowane pod niego…
Tak, aby w razie czego, gdyby jednak kiedyś wrócił, było mu dobrze w twojej rzeczywistości.
Ale co tak naprawdę jest twoje?
Powoli rozumiesz, że ten okrutny kopniak od wszechświata, w rzeczywistości był prezentem...
I gdy jego już nie ma…
I gdy nie ma już was…
Zauważasz, że jesteś tylko ty…
Początkowo trochę cię to przeraża, jednak gdzieś głęboko w swoim wnętrzu podejmujesz decyzję.
Od tej pory stawiasz tylko i wyłącznie na siebie.
Na bezwarunkową miłość do siebie..
Na niezależność i spełnienie w każdej formie..
Na prawdę, którą skrywasz w swoim sercu.
Na to kim jesteś, bez względu na to czy to się komuś podoba, czy nie.
Teraz jesteś tylko ty.
Otwiera się nowy rozdział w twoim życiu.
Czysta kartka, którą możesz zapisać historią, jaką tylko uda ci się stworzyć.
Nic i nikt już cię nie ogranicza.
Analizujesz swoje marzenia i decydujesz, że zrealizujesz je jedno po drugim.
Zdajesz sobie sprawę, że wspaniale dajesz sobie radę sama i nie potrzebujesz żadnej pomocy z zewnątrz.
Marzenie o romantycznej relacji samoistnie schodzi na dalszy plan.
Twoje dni są tak wypełnione cudownymi wydarzeniami, że jakoś już nie czujesz takiej potrzeby.
Przynajmniej jeszcze nie teraz...
To nie jest już przymus, ale jedna z wielu wyborów, których możesz dokonać.
Nie zamykasz się jednak na taką możliwość.
Odpuszczając totalnie jego fizyczną postać i połączenie na ziemskiej płaszczyźnie, otwierasz się na tysiące nowych możliwości.
Wiesz, że wszechświat lubi zarówno płatać nam figle, jak i obdarowywać niespodziankami.
Nigdy nie wiadomo, jak potoczy się bieg wydarzeń...
Jednak jesteś pewna, że masz w sobie niesamowitą moc kreacji i możesz sobie stworzyć taką rzeczywistość, o jakiej od zawsze marzyłaś - z nim, lub bez niego...
Odnajdujesz swoją wewnętrzną siłę i jedno po drugim realizujesz swoje marzenia.
Twoje życie staje się tak fajne, czujesz się tak spełniona, że przychodzi moment, gdy zupełnie zapominasz o romantycznej relacji.
I kiedy uświadamiasz się w przekonaniu, że jesteś szczęśliwa i w zasadzie nic więcej ci nie potrzeba, to pewnego dnia padają takie słowa od wyższego ja:
- "Uleczyłaś już w sobie wszystko jeśli chodzi o ciebie, twoje własne życie. Doszłaś do unii w sobie. Ten etap jest już zamknięty i możesz być z siebie dumna. Jednak już czas na trudniejsze zadanie, na kolejny poziom. Czas otworzyć się na współpracę, na partnerstwo, na relację z innym człowiekiem i uleczyć wszystko to, co się z tym wiąże."
Nie ukrywam, że zszokowało mnie to, bo miałam poczucie, że właśnie chodzi o to, by odnaleźć szczęście samemu i nie zależeć w żaden sposób od innej osoby. Przypomniałam sobie jednak, że w sumie stworzenie zdrowej, partnerskiej relacji, kochającej się rodziny, to było jedno z moich marzeń… Jednak w jakiś sposób wchodziło ono w drogę innym moim marzeniom. Gdy odkryłam jak dobrze jest mi samej, z tym poczuciem niezależności, wolności i spełnienia, to romantyczna relacja nagle zaczęła przypominać ograniczenie, przymus, wręcz pewnego rodzaju więzienie…
- "Jeszcze nie teraz! - mówiłam swojemu wyższemu ja - Chcę się nacieszyć tym wszystkim, co udało mi się osiągnąć!"
Naprawdę lubiłam swoje życie!
- "Pamiętaj jednak, że poczucie niezależności, wolności, często też jest złudne. Pod nim może kryć się strach przed relacją i fizyczną bliskością drugiej osoby, strach przed ponownym zranieniem lub manipulacją z zewnątrz. To również trzeba uleczyć i powinnaś się z tym zmierzyć. Dobrze jest nauczyć się jak brać odpowiedzialność za swoje własne życie i osiągnąć szczęście bez niczyjej pomocy, jednak podzielenie się tym szczęściem z drugą osobą i nauczenie się jak pozostać sobą w relacji z drugim człowiekiem jest równie ważne. Nie bez powodu w ziemskiej rzeczywistości ludzie tworzą pary, rodziny. To są idealne warunki do nauczenia się czegoś nowego, mnóstwo nowych powodów do odbycia kolejnych lekcji, które pomogą ci wzrastać, będziesz mogła uleczyć jakieś inne aspekty siebie, właśnie poprzez interakcje z innymi ludźmi. Dojście do unii w sobie to pierwsza część i zapewne o wiele łatwiejsza niż dojście do unii z drugim człowiekiem nie zmieniając go, ale jednocześnie pozostając sobą w związku. Ty już wiesz kim jesteś i czego oczekujesz od innych, od życia. Jesteś gotowa aby rozpocząć kolejny etap."
- "Super… Czyli jak już udało mi się pokochać swoją rzeczywistość i nie czuję potrzeby, aby współistnieć z kimkolwiek na tej ziemskiej płaszczyźnie, to nagle wszechświat wymaga ode mnie abym rzuciła to wszystko i wpakowała się znowu w kłopoty i przepychanki z innym człowiekiem? Nie można w którymś momencie wcisnąć pauzę i po prostu być szczęśliwym z tym, co się ma, w tu i teraz?"
- "Wciskając pauzę nie byłoby wzrastania, doświadczania, uleczania siebie i innych podczas obopólnych interakcji. Stałabyś w miejscu. Również w planie duszy możesz mieć inne zadania, takie jak prowadzenie, ochronę i naukę młodszych istot, które zainkarnowały później. To nie tylko muszą być członkowie ziemskiej rodziny, ale też inne, większe grupy ludzi. Wtedy właśnie istotna jest współpraca z drugim człowiekiem i wymienianie się wiedzą oraz zdolnościami. Nie wszystko da się zdziałać samemu. Często, aby jakiś większy projekt się udał, to odpowiednie czynniki dzielone są na dwojga ludzi lub więcej. Każdy z nich wnosi jakieś unikalne zdolności, talenty, wiedzę itd. Tylko połączenie sił gwarantuje sukces."
- "Ok, ale co ma romantyczna relacja do współpracy? Przecież mogłabym współpracować z innymi ludźmi, nawet większą grupą, nie będąc z żadnym z nich w bliższej relacji. Wielu ludzi jest wspólnikami i bardzo dobrze im idzie działalność, którą stworzyli."
- "Jest to możliwe gdy współpraca odbywa się tylko i wyłącznie na ziemskich warunkach, na zasadzie wymiany wiedzy i umiejętności, gdy praca jest bardziej fizyczna lub umysłowa. Jednak jeżeli chodzi o pracę na poziomie energetycznym, na poziomie świadomości ludzkiej, na płaszczyźnie ciała świetlistego, to muszą być spełnione konkretne warunki ze ściśle określonymi osobami. Musi zaistnieć kompatybilność na poziomie dusz, energii. Dlatego, aby udało im się dojść do współpracy w trójwymiarowej rzeczywistości, muszą najpierw przećwiczyć wszystko w ramach relacji romantycznej. Tam również będzie sporo do uleczenia. Dopiero gdy dojdą do unii pomiędzy sobą, to mogą wejść na kolejny etap, który będzie polegał na pracy z większą ilością osób-duszy. Ten okres, gdzie pozostają sami i próbują zaistnieć w ziemskiej rzeczywistości jako para, również jest bardzo istotny, aczkolwiek niesłusznie bardzo negowany przez wiele grup i przewodników duchowych. Tu w rzeczywistości nie chodzi o romantyczny związek sam w sobie, ale tak naprawdę o połączenie sił, uleczanie siebie nawzajem. To pewnego rodzaju trening, etap przejściowy, który przygotowuje was na kolejne, trudniejsze zadania."
- "Czyli musiałam zapomnieć o romantycznej relacji, aby uleczyć siebie i swoje życie, po czym znów mam zatoczyć kółko i wrócić do punktu zero? Jakoś średnio mam na to ochotę. Współpraca brzmi o wiele lepiej."
- "To jest właśnie ten strach skryty pod złudnym poczuciem niezależności i wolności. Chcesz utrzymać ten stan za wszelką cenę, gdyż wejście w romantyczną relację wydaje ci się mało komfortowe. Jednak bez wyjścia ze strefy komfortu nie ma wzrostu. To również musisz uleczyć."
- "Ok, to nie mogło się odbyć bez tych wszystkich ciemnych nocy duszy? Nie mogłam od razu przejść do romantycznej relacji z odpowiednim człowiekiem, z duszą, która wykazuje pewnego rodzaju kompatybilność z moją i powoli uleczać siebie?"
- "Samo uleczanie jest dość bolesne więc często do tego służą właśnie relacje karmiczne. To układy dusz, które mają zaistnieć razem na ziemskiej płaszczyźnie przez ściśle określony czas. Po ukończeniu lekcji/procesu uleczania, ich drogi się rozchodzą. Nierzadko też dzięki takim układom niektórzy dochodzą do swojej wewnętrznej prawdy. Odnajdują to, czego tak naprawdę pragnie ich dusza a nie ego. Natomiast ciemne noce duszy są po to, aby właśnie wyjść z poziomu ego i połączyć się ze swoim sercem. Ego w pewien sposób umiera co powoduje ból, dusza w rzeczywistości się cieszy. Ona wie, że wszystko jest tak, jak powinno być. W ten sposób odnalazłaś siebie, abyś później mogła stworzyć zdrowy i partnerski związek, właśnie jak mówisz - bez przepychanek i udowadniania drugiej osobie kto ma rację, siłę itd. Teraz jesteś gotowa."
- "Jak nie urok, to sraczka… Ten proces nigdy się nie kończy, prawda?"
- "(Śmiech) Tak wybrała twoja dusza."
- "Świetnie… Ale mogę się jeszcze trochę nacieszyć sobą? Swoją wolnością? Spełnieniem w życiu? W końcu dużo mnie kosztowało to, abym mogła dojść do momentu, w którym obecnie się znajduję."
- "Tak, to proces przejściowy. Nie dzieje się to z dnia na dzień. Ale nie potrwa on długo. Znasz siebie. Doskonale wiesz, że po jakimś czasie to spełnienie i tak przejdzie w nudę, w rutynę, więc sama zaczniesz szukać nowych doznań, wprowadzisz zmiany. Przecież ty uwielbiasz coraz trudniejsze wyzwania. Poczujesz kiedy nadejdzie odpowiedni moment."
- "Jakoś mi się nie spieszy…"
- "Już niedługo zmienisz zdanie..."
Ale to już inna historia 😉
Alexandra FreeSoul
Zapraszam Cię na sesje:
W celu zapoznania się ze wszystkimi dostępnymi usługami oraz cennikiem i promocjami zapraszam do:
Polub Free Soul - Polska na Facebook'u:
Dołącz do grupy na Facebook'u:
FREE SOUL POLSKA - UNIA W SOBIE (BLIŹNIACZE PŁOMIENIE CHANNELING HIPNOZA)
Zasubskrybuj kanał Free Soul Polska na YouTube:
Jeżeli moje artykuły wydają Ci się pomocne i czujesz potrzebę wsparcia mojej pracy w ramach wymiany energii, możesz to zrobić dokonując dobrowolnej wpłaty na jedno z kont:
PLN: PL46 1140 2004 0000 3102 7563 3134
€: GR52 0172 2860 0052 8608 5839 763
PayPal: freesoulblog@outlook.com
Dziękuję!
Comments