Witajcie,
Po wczorajszym poście na Facebook’u i reakcjach niektórych z Was, chciałabym się podzielić z Wami już ostatnią aktualizacją odnośnie mojej drogi bliźniaczych płomieni.
Poczułam dogłębnie, że to już czas :-)
Przez dwa lata zajmowałam się pomocą bliźniaczym płomieniom, dzieląc się z Wami swoimi przeżyciami, odczuciami, przemyśleniami w formie artykułów, filmików i channelingów. Miałam takie poczucie, że jest to wpisane w plan mojej duszy, wręcz nawet jakaś misja do spełnienia (choć absolutnie nie lubię tego zwrotu).
Rzeczywiście patrząc na Was, jak dzięki moim wskazówkom czy sesjom odnajdywaliście swój wewnętrzny spokój, wiarę w siebie, braliście życie w swoje ręce i kroczyliście pewnym krokiem w stronę unii w sobie/z bliźniaczym płomieniem, dawało mi wiele radości, wręcz poczucie spełnienia.
Był to również mój wewnętrzny proces uleczania siebie. Dzięki artykułom i channelingom często dochodziłam do głębszego zrozumienia swoich własnych działań i reakcji na drodze bp. Rozumiałam lepiej dlaczego mój bliźniak reaguje tak, a nie inaczej.
Jednak nie ukrywam, że cały ten okres pomocy innym bliźniakom, niekoniecznie odbił się dobrze na moim własnym procesie. Choć mój bliźniak nigdy nie negował jakichkolwiek moich działań i miałam jego pozwolenie by dalej pisać o naszej historii, to wiem, że wszystko to nie było dla niego łatwe. Na pewno odbiło się to również na naszej relacji i zaważyło na jego decyzji odcięcia się ode mnie. I doskonale go rozumiem…
Jeżeli chodzi o mój proces, to niedługo minie rok odkąd nie mamy już żadnego kontaktu. W trakcie naszej ostatniej rozmowy wyjaśnił mi, że nigdy nie uda nam się stworzyć romantycznej relacji i taka też była jego osobista decyzja, którą musiałam uszanować.
Ja wiem, że niby miłość nie zna granic i przy prawdziwej bezwarunkowej miłości nie liczą się ani różnice kulturowe, ani różnica wieku, ani sama odległość, która nas dzieli. Niestety ziemskie realia często odbiegają od ideału. Żyjąc na dwóch przeciwległych półkulach było nam trudno nawet zdzwonić się i porozmawiać w godzinach, które nam obojgu pasowały. Z różnych przyczyn, również nie udało nam się lepiej poznać, a bez tego automatycznie nie było mowy o jakiejkolwiek głębszej relacji. Sama teoria bliźniaczych płomieni i poczucie wyjątkowego połączenia na poziomie duszy nie było darem, a dodatkową presją, która sprawiła, że on jeszcze bardziej uciekał, a ja jeszcze bardziej goniłam przez ponad 2 lata…
Ja ogólnie ryzykuję w życiu i pewnie zrobiłabym bardzo dużo, aby mieć możliwość poznania go z bliska i doświadczenia jakiejkolwiek relacji z nim, choćby nawet czysto koleżeńskiej (o ile jest to w ogóle możliwe w przypadku bliźniaczych płomieni). Jednak ze względu na dzieci nie mogę wyjechać z Grecji, natomiast mój bliźniak zwyczajnie nie chciał rzucić całego swojego życia dla kogoś, kogo nawet nie zna…
Akurat w tamtym momencie wiele się od niego nauczyłam i zauważyłam, że słuchając ślepo serca, nie analizując logicznie tego, w jakim miejscu swojego życia akurat się znajdujemy, może nas wyprowadzić na manowce. Tak właśnie się stało, jak 17 lat temu rzuciłam wszystko i przeniosłam się do Grecji dla swojego byłego już męża. Gdzieś tam moja wolność się skończyła i teraz jestem “uziemiona” w obcym kraju, dopóki moje dzieci nie zaczną same o sobie decydować. Mimo, że jest we mnie dużo akceptacji odnośnie mojego życia, bliźniak nauczył mnie wtedy, że serce może być czasami ślepe i rozumiem jego decyzję oraz akceptuję w 100%. Unia w sobie to połączenie intuicji z logiką… I choć wtedy doszło do zderzenia mojego działania z poziomu serca oraz jego działania czysto z poziomu umysłu, to ja przynajmniej zauważyłam, że jeszcze daleko mi do unii w sobie…
Od tego czasu wiele się zmieniło w moim życiu, ja w jakiś sposób zmieniłam podejście do tego wszystkiego. Postrzegam nasze połączenie i naszą relację zupełnie inaczej niż wtedy. Jednak nadal jestem odpowiedzialna tylko i wyłącznie za siebie. Mój bliźniaczy płomień ewidentnie nie chce mieć ze mną żadnego kontaktu. Po naszej ostatniej rozmowie, ja zwróciłam mu całkowicie wolność. Postanowiłam wtedy i obiecałam mu, że już nigdy nie naruszę jego strefy prywatności i nie będę szukać z nim kontaktu o ile on sam tego nie zapragnie. W pewnym momencie odblokowałam go jednak, aby nie było między nami żadnych negatywnych emocji, energii itd. Nie zapragnął jednak nigdy kontaktu. Co jest dla mnie kolejną lekcją i sprawdzianem, na ile akceptuję wszystko, co wydarza się na naszej drodze :-)
Kilka miesięcy temu, również zrozumiałam, że o ile jemu zwróciłam wolność w 100%, to nie do końca zrobiłam to w stosunku do samej siebie… O ile odpuściłam jego fizyczną postać i przestałam łudzić się, że kiedykolwiek będziemy razem, to niestety kontynuując swoją pracę i oferując pomoc bliźniaczym płomieniom, co jakiś czas ponownie angażowałam się i łączyłam emocjonalnie z tym tematem. Sama trzymałam siebie w ten sposób w uwięzieniu i nie mogłam iść dalej…
Już od 1,5 roku dostaję przekazy, że mam się zająć pracą z podświadomością, intuicją, poprowadzić ludzi do unii w sobie (wszystkich, nie tylko bliźniacze płomienie!), jednak ciągle napływały jakieś tematy odnośnie bliźniaczych płomieni i nawet zupełnie nieświadomie, łączyłam się z tą “bańką” pełną żalu, oczekiwań, tęsknoty, bólu, zamiast iść swoją własną, indywidualną drogą i chronić swój wewnętrzny spokój… Chciałam pomóc innym, jednak nie pomagałam sobie…
Kolejną bardzo ważną i ciężką lekcją dla mnie była akceptacja tego, że nigdy nie będziemy razem. Już trochę mnie znacie i wiecie, że ja wszystko mówię prosto z mostu i nie bardzo się przejmuję krytyką i oceną innych (już to w sobie uleczyłam). Jednak przyznanie się przed samą sobą, że mi się nie udało, że nie dałam rady, że nie wyszło, nie było łatwe… Lecz aby totalnie odpuścić bliźniaka i odzyskać swoją wolność oraz radość w sercu, musiałam to zrobić… Musiałam zaakceptować fakt, że nie doszłam do unii i najprawdopodobniej nigdy mi się to nie uda… Bez tego nie ma odpuszczenia… Bez tego nadal była nadzieja na ponowne połączenie w przyszłości, a co się z tym wiąże - oczekiwania…
Kiedyś mój bliźniaczy płomień powiedział mi, że mogę osiągnąć wszystko o czym marzę i czego pragnę w swoim życiu, ale w mojej rzeczywistości wcale nie musi być zawarty również On… Choć wtedy trudno mi było to zaakceptować bo kochałam go jak nikogo innego w całym wszechświecie, to po raz kolejny miał rację…
Mimo tego, że nadal mam w pamięci wszystkie te cudowne wizje, w których on uczestniczył, moje marzenia również się nie zmieniły, to wiem, że powinnam się skupić na tu i teraz… A w tu i teraz go nie ma i pewnie nigdy nie będzie… Czekanie na kogoś, na coś co może, ale nie musi się wydarzyć w przyszłości, to jak trwanie w pustce… To nie unia w sobie…
Nie zapominam również o przekazach odnośnie mojego życia, tego, czym powinnam się zajmować. Nie zmieniam swoich planów tylko dlatego, że nie ma już w nich bliźniaczego płomienia. Choć oczywiście zawsze na pierwszym miejscu wybrałabym jego, niż kogokolwiek innego, to zaakceptowałam fakt, że nasze drogi się rozeszły. Być może na zawsze.
I to też jest ok… Idę dalej sama. Bez niego… Moje marzenia i cele się nie zmieniły… Widziałam mnóstwo scen odnośnie uleczania energią, tantry i świętej seksualności, którą mieliśmy się zajmować właśnie z bliźniakiem - najpierw dla siebie, później dla innych… Z jakichś nieznanych mi przyczyn, wszechświat oddalił mojego bliźniaka od tego planu. Ja jednak idę dalej, sama i zaczynam w przyszłym tygodniu. Póki co traktuję to jako formę terapii, ale jeśli jest mi pisane współpracować z kimkolwiek w przyszłości, to mam niezakłóconą wewnętrzną wiarę w to, że pojawi się na mojej drodze odpowiednia osoba :-)
Ja się nie zmieniam…. Moja dusza się nie zmienia…
Nie zmieniają się moje marzenia, plany, cele, wartości…
Zmienia się natomiast sposób, w jaki postrzegam siebie, bliźniaka, świat wokół mnie…
Akceptuję wszystko…
Akceptuję rzeczywistość w jakiej aktualnie się znajduję…
Akceptuję nawet zmiany planu mojej duszy, jeżeli takowe zaistniały…
Odpuszczam jakiekolwiek oczekiwania jakie miałam w stosunku do drogi, którą wybrała moja dusza…
Odpuszczam wszystkie oczekiwania, jakie mieliście Wy w stosunku do mnie i do tego, czym się zajmuję…
Akceptuję wszystkie decyzje swojego bliźniaczego płomienia…
Odpuszczając totalnie swój bliźniaczy płomień zwracam jemu, ale i sobie wolność…
Zwracam sobie wolność doświadczania, odczuwania, przeżywania wszystkiego, co przyniesie mi los i czego zapragnie moja dusza, bez trzymania się kurczowo relacji bliźniaczych płomieni…
Zwracam sobie wolność tworzenia jakichkolwiek relacji, nawet romantycznych, które będą wypełniać mnie od środka spełnieniem, radością i wewnętrznym spokojem…
Zwracam sobie wolność kochania bezwarunkową miłością i traktowania na równi wszystkich ludzi, nie tylko bliźniaka…
Zwracam sobie wolność decydowania o sobie, swoim życiu, swoich decyzjach, bez zawierania w nich również swojego bliźniaka…
Biorę życie w swoje ręce i biorę pełną odpowiedzialność za swoje własne szczęście - sama, bez bliźniaka, czy kogokolwiek innego…
Chcę być wolna, doświadczać, kochać, rozwijać się, iść do przodu…
Chcę dawać i brać…
Chcę cieszyć się każdą chwilą, nie żyjąc w próźni i czekając na jakąś chwilę w przyszłości, która może się nigdy nie wydarzyć…
Jeżeli mój proces bliźniaczych płomieni już się zakończył, to akceptuję to i przyjmuję ten fakt z otwartym sercem…
Nie wiem dokąd zaprowadzi mnie dalej moja droga… Ale specjalnie nie pytam o to podczas sesji autohipnozy…
Zwyczajnie nie chcę wiedzieć…
Nie muszę…
Czuję niesamowitą radość w sercu i poczucie, że wszystko idzie w dobrym kierunku…
Wszystko jest dokładnie tak, jak powinno być…
W moim sercu zawsze jest i będzie bezwarunkowa miłość - nie tylko do bliźniaczego płomienia, ale do wszystkich i do wszystkiego. I najważniejsze - do mnie samej również :-)
Wiem, że pewnie wielu z Was pomyśli, że się poddałam i nie walczę już o fizyczną unię z bliźniaczym płomieniem. To nie jest tak, bo moja miłość do niego nigdy się nie zmieni. Jednak oddaję ster w ręce wszechświata - niech mnie poprowadzi tam, gdzie potrzeba.
Dogłębnie wierzę i już doświadczam tego, że życie może być piękne, o ile sami zwrócimy sobie wolność i damy sobie pozwolenie na to, aby doświadczać wszystkiego w pełni - również bez bliźniaczego płomienia:-)
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i życzę Wam wolności, zrozumienia, akceptacji procesu i miłości do samego siebie:-)
Alexandra FreeSoul
Zapraszam Cię na sesje:
W celu zapoznania się ze wszystkimi dostępnymi usługami oraz cennikiem i promocjami zapraszam do:
Polub Free Soul - Polska na Facebook'u:
Dołącz do grupy na Facebook'u:
FREE SOUL POLSKA - UNIA W SOBIE (BLIŹNIACZE PŁOMIENIE CHANNELING HIPNOZA)
Zasubskrybuj kanał Free Soul Polska na YouTube:
Jeżeli moje artykuły wydają Ci się pomocne i czujesz potrzebę wsparcia mojej pracy w ramach wymiany energii, możesz to zrobić dokonując dobrowolnej wpłaty na jedno z kont:
PLN: PL46 1140 2004 0000 3102 7563 3134
€: GR52 0172 2860 0052 8608 5839 763
PayPal: freesoulblog@outlook.com
Dziękuję!
Comentarios